Więzień siedzi zamknięty w celi. Strażnik, będąc wolnym człowiekiem, okazuje mu swoją supremację, jednak kraty oraz dominacja są bardzo iluzoryczne.Zobacz pełny opis
W pomieszczeniu podzielonym kratą przebywają w izolacji dwaj mężczyźni: strażnik i więzień. Trudno początkowo stwierdzić, kto w jakiej roli. Obaj mają do dyspozycji po stołku. Strażnik, chcąc zająć więźnia i siebie, wnosi do celi klocki i proponuje wspólną zabawę. Kompozycje więźnia są coraz ciekawsze, więc strażnik w złości rozbija jeW pomieszczeniu podzielonym kratą przebywają w izolacji dwaj mężczyźni: strażnik i więzień. Trudno początkowo stwierdzić, kto w jakiej roli. Obaj mają do dyspozycji po stołku. Strażnik, chcąc zająć więźnia i siebie, wnosi do celi klocki i proponuje wspólną zabawę. Kompozycje więźnia są coraz ciekawsze, więc strażnik w złości rozbija je jednym kopnięciem. Zabiera klocki, a więźnia usadza przodem do ściany. Więzień znajduje jednak zajęcie w myślach. Nad jego głową ukazuje się sentencja łacińska "Cogito ergo sum" („Myślę, więc jestem”) i nazwiska kolejnych filozofów, przez które interpretuje myśl Kartezjusza. Strażnik ściąga je obcęgami, ale pojawiają się wciąż nowe nazwiska – tym razem artystów i pisarzy. Zbiera je do ostatniej litery siatką na owady. Sfrustrowany więzień zaczyna bić w bęben. Następnie zaczyna piłować kraty w oknie. Strażnik odbiera mu wszelkie narzędzia. Wtedy odsłania się tylna ściana pomieszczenia więźnia i okazuje się, że on też jest czyimś więźniem, i kolejny, i kolejny.