Oglądając film Kosinskiego, można odnieść wrażenie deja vu. Kto zna twórczość Philipa K. Dicka, Kurta Vonneguta oraz klasykę filmową z gatunku science fiction, nie znajdzie tu niczego nowego.
Oglądając film Kosinskiego, można odnieść wrażenie deja vu. Kto zna twórczość Philipa K. Dicka, Kurta Vonneguta oraz klasykę filmową z gatunku science fiction, nie znajdzie tu niczego nowego. Nazwanie "Niepamięci" plagiatem byłoby jednak lekkim nadużyciem. Scenarzyści napisali futurystyczną bajkę osadzoną w malowniczej scenerii, swobodnie żonglując znanymi motywami z dorobku filmu i literatury s-f.
Universal Pictures
Relativity Media
Monolith Pictures (III)
Chernin Entertainment
Radical Studios
Planeta Ziemia po wojnie nuklearnej. Jack Harper (Tom Cruise) wraz z towarzyszką swego życia Victorią (Andrea Riseborough) przygotowuje się do podróży na kolonię zwaną Tytanem, gdzie szczęśliwie spędzi resztę życia. Wszystko układa się znakomicie aż do momentu, gdy na ziemi ląduje statek kosmiczny z piękną Julią (Olga Kurylenko) na pokładzie. Monotonna egzystencja bohatera, którego głównym zadaniem jest naprawa dronów i eliminacja pozostałych przy życiu rebeliantów, zostaje przerwana. Kierowany szlachetnym odruchem Jack ratuje Julię z opresji. Nowa znajomość oraz zetknięcie z rebeliantami wkrótce okażą się przełomem w życiu bohatera i sprawią, że będzie zmuszony bohatersko bronić planety przed ostateczną zagładą.
Niemal każda scena "Niepamięci" przypomina coś, co widzieliśmy już na dużym ekranie. "Matrix", "Łowca androidów", "Raport mniejszości" czy "Odyseja kosmiczna" to produkcje, które przychodzą mi pierwsze na myśl, choć z pewnością nie wyczerpują tematu. Fabuła nie razi jednak nieścisłościami i piramidalnymi bzdurami, które mogłyby być wynikiem takiej mieszanki, choć bardziej dociekliwi kinomani z pewnością coś znajdą.
Tom Cruise nie wnosi absolutnie niczego nowego do swojego dotychczasowego emploi, a o Jacku Harperze trudno powiedzieć cokolwiek charakterystycznego poza tym, że cierpi na amnezję. Jak na bohatera, który ratuje świat jest zaskakująco niemrawy i mało spostrzegawczy. Olga Kurylenko przede wszystkim ładnie wygląda, a Morgan Freeman po raz kolejny odgrywa rolę sędziwego mędrca. Wszystko jest tu na swoim miejscu. Niestety, brak elementu zaskoczenia jest widoczny niemal jak w grze polskiej reprezentacji piłkarskiej. Wtórność fabuły i sylwetek bohaterów wynagradza jednak strona wizualna filmu, która stoi na najwyższym poziomie. Całości dopełnia pierwszorzędna ścieżka dźwiękowa, którą wskazałbym jako największy atut.
"Niepamięć" to film niemal doskonały od strony audiowizualnej. Efekty specjalne oraz malownicze krajobrazy nie wynagradzają jednak ewidentnych niedociągnięć. Wtórność scenariusza i hurtowe zapożyczenia wątków można jeszcze twórcom wybaczyć, bo w moim odczuciu historia ostatecznie broni się widowiskowym zakończeniem w stylu "Dnia Niepodległości". Brak interesujących bohaterów jest zdecydowanie bardziej dotkliwy. Rozczarowują przede wszystkim postacie kobiece, szczególnie mdła do bólu Julia.
Film Kosinskiego jest jak pocztówka z wakacji. Pozostawia miłe wspomnienie i nic więcej. Górnolotne kwestie wypowiadane ze śmiertelną powagą przez bohaterów to w gruncie rzeczy dyrdymały pozbawione sensu. Może potraktowanie wszystkiego z nieco większym przymrużeniem oka wyszłoby produkcji na dobre. Całość jest trochę jak "Koktajl", który Tom Cruise serwował ponad dwie dekady temu. Wszystkiego jest w nim po trochu i smakuje całkiem nieźle, ale zupełnie brakuje mu wartości odżywczych.