Recenzja filmu

Złodziej w hotelu (1955)
Alfred Hitchcock
Cary Grant
Grace Kelly

W pogoni za intrygą

1954 rok był dla Alfreda Hitchcocka z pewnością dobrym okresem. To właśnie wtedy premierę miały dwa jego filmy: "Okno na podwórze" i "M jak morderstwo". Rok później pojawił się "Złodziej w
1954 rok był dla Alfreda Hitchcocka z pewnością dobrym okresem. To właśnie wtedy premierę miały dwa jego filmy: "Okno na podwórze" i "M jak morderstwo". Rok później pojawił się "Złodziej w hotelu". W każdym z nich zagrała piękna Grace Kelly, a dwa pierwsze zyskały już miano kultowych. Trzeci z nich, "Złodziej w hotelu", zdaje się wśród nich najmniej znany. Podczas gdy seans "Okna na podwórze" sprawia, że emocje sięgają zenitu, a "M jak morderstwo" jest kwintesencją kryminału, ostatni obraz dostaje zadyszki w pogoni za dobrą intrygą i wyjściem z tej opresji bez szwanku.

John Robie (Cary Grant) jest słynnym złodziejem biżuterii, który, choć wycofał się już z fachu, musi powrócić na scenę, aby oczyścić się z podejrzeń. Nieznany sprawca zaczął kopiować jego styl i dokonuje brawurowych kradzieży w hotelach Lazurowego Wybrzeża. Romans z milionerką Frances (Grace Kelly) zdaje się idealną okazją do zastawienia na rabusia pułapki, a przynętą ma być bajeczna biżuteria jej matki (Jessie Royce Landis).

Mogłoby się wydawać że Hitchcockowi wolno wszystko. Niekwestionowany mistrz dreszczowców miał przecież krótkie przygody z komedią i thrillerem politycznym, które do dzisiaj uważane są za miły powiew świeżości w jego pełnej zagadkowych i dosyć niespotykanych rozwiązań twórczości.  Jak wiadomo, od każdej reguły jest wyjątek, i to właśnie nim wydaje się "Złodziej w hotelu". Największym minusem filmu jest to, że ciężko go przyporządkować do konkretnego gatunku. Jest tu trochę elementów kryminału, jest romans i sensacja, ale same pościgi samochodowe czy zażyła relacja pomiędzy dwójką głównych bohaterów nie wystarczą. Drugi minus to brak napięcia. Coś, co sprawiało, że filmy Hitchcocka przyciągały jak magnes, ciekawiły i wzbudzały najróżniejsze emocje, zniknęło tutaj pomiędzy słabą intrygą i brakiem akcji. Choć intryga jakaś jest, może nawet w zamyśle była całkiem dobra, to w ostatecznym rozrachunku budzi jedynie politowanie, podobnie jak przewidywalny i mało emocjonujący scenariusz. Bohaterowie smętnie przesuwają się po ekranie, brakuje tutaj charakterystycznych dla mistrza suspensu zwrotów akcji i zadziwiających rozwiązań. Jest nudno i przewidywalnie.

Jeżeli chodzi o obsadę aktorską, prym wiedzie zdecydowanie Grace Kelly. Zjawiskowo piękna, myślę, że choćby dla niej warto zobaczyć ten film. Cary Grant  bez zarzutu, chociaż w innych obrazach Hitchcocka bywał w lepszej formie. Film był nominowany do Oskara w trzech kategoriach: najlepsze kostiumy, scenografia i zdjęcia. Ostatecznie wygrał tylko jedną statuetkę za zdjęcia Roberta Burksa, które są niezaprzeczalnie prawdziwą ucztą dla oczu. Kręcone w najpiękniejszych miejscach Lazurowego Wybrzeża zasługują na uwagę i są niewątpliwie mocną stroną filmu. 

O ile pierwsze sceny są znakomite, o tyle reszta utrwala jedynie w przekonaniu, że jeden pościg samochodowy i dosyć dobre dialogi to za mało, aby film uznać za interesujący, szczególnie jeżeli jesteśmy przyzwyczajeni do naprawdę mocnych i idealnych niemal pod każdym względem obrazów Hitchcocka. "Złodziej w hotelu" nie jest absolutnie złym filmem. Ma swoje plusy i minusy, jednak sygnowany pod nazwiskiem kogoś innego mógłby być uznany za dobry. Pod nazwiskiem samego mistrza dreszczowców jest niestety tylko przeciętny.
1 10
Moja ocena:
6
Czy uznajesz tę recenzję za pomocną?

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones