Co tu dużo mówić film jest po prostu niezwykły, przezabawny, wciągający. Cary gra podstarzałego, z pozoru flegmatycznego arystokratę, o dość nietypowych poglądach na zdradę. Deborah Kerr z początku sympatyczna, idealna żona przeistacza się w irytującą kochankę, a z kolei Simmons to młody, głupiutki podlotek. Mitchum, pewny siebie Amerykanin (jakże mogłoby być inaczej) zamiast zwiedzać stare zamki woli uwodzić ich gospodynie. Prawie dwie godziny naprawdę przyjemnie spędzonego czasu, polecam.