PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=37556}

Harold i Maude

Harold and Maude
7,7 6 277
ocen
7,7 10 1 6277
6,6 14
ocen krytyków
Harold i Maude
powrót do forum filmu Harold i Maude

Interpretacja.

ocenił(a) film na 3

Harold jest młodym człowiekiem, który nie może znaleźć sobie miejsca na świecie. Jest
przytłoczony oczekiwaniami, jakie stawiają przed nim matka, wuj-wojskowy, psychoanalityk.
Ucieczką przed problemami jest śmierć. Z jakiegoś niewytłumaczonego w filmie powodu, kolejne
próby samobójcze Harolda kończą się niepowodzeniem, mają charakter czysto symboliczny.
Bohater odwiedza pogrzeby obcych ludzi, ponieważ nie może się doczekać własnego. Na jednym z
nich poznaje Maude. Jest to blisko 80-letnia staruszka, która pokaże Haroldowi sens życia i
udowodni, że warto z niego nie rezygnować. Wspólne przygody, przywiązanie czy nawet miłość
pozwoli Haroldowi docenić wartość życia, które miał za nic. W ostatniej scenie, tuż przed
przepaścią, rezygnuje ze standardowego samobójstwa, wysiada z samochodu i postanawia żyć
dalej.

Rozumiejąc (chyba), co poeta miał na myśli, przyznaję, że film zupełnie mi się nie podobał. Został
wymyślony w jakiejś dziwnej konwencji, która ani nie pasuje do ultra-realistycznego kina lat 70-
tych, ani do surrealistycznej bajki. Postaci są przerysowane, skutkiem czego nie uwierzyłem w
żadną z nich, może z wyjątkiem głównego bohatera. Jednak problemy Harolda jawią mi się jako
problemy "młodzieży Emo": mam bogatą skretyniałą matkę, która mnie nie rozumie, zresztą nikt
mnie nie rozumie (może więc problem tkwi we mnie?) - nie, lepiej pójdę się pociąć. Próby
samobójcze Harolda wydały mi się trywialne, pozbawione dramaturgii, tym bardziej, że od jednej z
nich cały film się zaczyna. Rozumiem, że zostały podporządkowane pod "czarny humor", który
jednak zamiast uśmiechu wywołał u mnie grymas zażenowania. Natomiast Maude, jako 80-letnia
hipiska, zdawała mi się infantylna i irytująca z tymi kradzieżami, przesadzaniem drzewka i
wygłaszanymi banałami. Może w tamtych czasach takie rzeczy miały inne znaczenie; dziś wygląda
to idiotycznie. Na granicy dobrego smaku są próby samobójcze oraz romans staruszki z młokosem
- wszystko potraktowane zbyt płytko psychologicznie.

Od początku film wydawał mi się podszyty fałszem. Wyłaziły "szwy" przyjętej koncepcji, a od
spotkania Maude cały dydaktyzm był oczywisty i zakończenie proste do przewidzenia. Sztuczność
tego filmu zaskoczyła mnie szczególnie, ponieważ ten sam reżyser nakręcił wkrótce "Ostatnie
zadanie", które dla odmiany wydało mi się niezwykle szczere i autentyczne od początku do końca.

Przypuszczam, że zachwyty nad "Haroldem i Maude" wynikają (jak w przypadku wielu innych
filmów) z jego unikalności. Przyznaję, jest to film unikalny. Podobnej bzdury nigdy nie oglądałem.

ocenił(a) film na 7
feuerbach

To ciekawe, bo ja parę rzeczy odbieram zupełnie inaczej. Dla mnie to nie były stricte próby samobójcze, tylko, bo ja wiem - coś na zasadzie odgrywania scen (jak wtedy, gdy Harold chciał odstraszyć kandydatki na żonę), jakaś dziwna obsesja, rozrywka (jakkolwiek to nie brzmi). Dlatego Harold je wszystkie przeżywał, bo to nie było naprawdę - w gruncie rzeczy nie chciał umrzeć, może po prostu się bał. Podobnie jak nie wydaje mi się, że powodem tej nietypowej "pasji" była matka czy cokolwiek innego, co zostało przedstawione w filmie. Moim zdaniem w filmie wyjaśnienia nie ma, możemy się tylko domyślać - może bohater był samotny, może po prostu miał problemy z psychiką, a może powodu nie było wcale - co też wydaje mi się ciekawą opcją, zważywszy na to, że to staruszka miała wszelkie powody, żeby nie chcieć żyć (zapewne zwróciłeś uwagę na tatuaż na ręce) a paradoksalnie to ona potrafiła się życiem cieszyć.
Romans mnie nie bulwersuje, zresztą, miał chyba charakter platoniczny (przynajmniej nie przypominam sobie żadnej sceny sugerującej, by było inaczej) i podejrzewam, że mimo planowanego ślubu tak by pozostało. Zresztą widać, jak o wiele większym tabu jest związek młody chłopak + starsza kobieta w porównaniu do młoda dziewczna + starszy mężczyzna - zakładam, że ten drugi przypadek zostałby uznany za mniej niesmaczny, mimo tej samej różnicy wieku w obu przypadkach.
Film ogólnie mi się podobał, taka forma humoru mi odpowiada, więc jakoś nic mnie tam nie żenowało. Wyżej wyjaśniłam, dlaczego niektóre wspomniane przez Ciebie rzeczy nie przeszkadzały mi w oglądaniu, ale może to moje założenia odnośnie niektórych rzeczy są błędne.

ocenił(a) film na 3
PolythenePam

No cóż, ja ten film odebrałem w ten sposób, w jaki odebrałem. Ciężko mi nawet dyskutować, ponieważ starałem się o nim jak najszybciej zapomnieć. Nie wykluczam, że po prostu totalnie się z nim minąłem. Humor jest mocno subiektywną sprawą. W tym przypadku wydał mi się mocno siłowy, podobnie jak warstwa intelektualna filmu.

Jeśli chodzi o ten tatuaż, to był chyba numer z obozu koncentracyjnego (o ile pamiętam). Fakt, że Maude przeżyła Holocaust wcale nie wyklucza jej optymizmu. Oczywiście, jako człowiek pozbawiony podobnego doświadczenia nie mam ten temat pojęcia, ale ludzie po traumatycznych przejściach potrafią lepiej docenić wartość życia. I tu się aż prosi o konfrontację takiej postaci z rozwydrzonym chłopaczkiem, któremu się wydaje, że ma ciężko w życiu. Na poważnie, bez takiej szopki.

ocenił(a) film na 7
feuerbach

Tak myślałam, że możesz już nie pamiętać zbyt dobrze filmu. Ja jestem dość świeżo po obejrzeniu.
Mnie się wydaje, że ludziom, którzy przeżyli obóz zagłady właśnie trudno jest się pozbierać. Raczej często zdarzało się, że takie osoby popełniały samobójstwo, to doświadczenie całkiem ich łamało. Oczywiście też nie mogę się na ten temat wypowiadać z całą pewnością, ale głównie taki obraz wyłania się z literatury na ten temat. Dlatego zaskoczył mnie ten fakt w tym filmie i nawet mi się spodobało, że to było tak delikatnie przemycone, a nie pokazane nachalnie.
W każdym razie, odbiór filmu, humor to wszystko kwestie mocno subiektywne, fakt.

feuerbach

Romans z babcią przekroczył granicę dobrego smaku. Ledwo wytrzymałem końcówkę.

ocenił(a) film na 1
feuerbach

popieram całkowicie.
Martin Hart

ocenił(a) film na 10
feuerbach

Zdradzają cię słowa: konwencja, dobry smak. Pewnie lubisz kwadraty.

ocenił(a) film na 3
nieliniowy

Kwadraty? Nie pojmuję. Jak już pochylasz się z panteonu filmowych koneserów, by skarcić prostaka, to wyrażaj się na tyle jasno, by mógł Cię zrozumieć. Wiesz przecież, że rozmawiasz z ograniczonym widzem.

ocenił(a) film na 8
feuerbach

O Boże. Nie interpretuj więcej.

ocenił(a) film na 3
Niskobudzetowy

Nie przesadzaj z tym "Bogiem". Jeszcze sobie nie zasłużyłem na takie tytuły ;) Uspokajam również, że nie mam interpretatorskich ambicji. To co napisałem powyżej, jest tak trochę ironicznie względem filmu. Żeby się komuś nie wydawało, że to takie "niejasne i popaprane, to pewnie musi się za tym kryć coś głębokiego". Nic się nie kryje.

ocenił(a) film na 9
feuerbach

Daruj, nie chciało mi się dokładnie przeczytać twoich wynurzeń. Wystarczy rzucić okiem: dydaktyzm, płytkość, infantylizm, fałsz, na granicy dobrego smaku. Mój drogi, ludzie czerpią przyjemność z różnych rzeczy: ciebie bawi odgrywanie pretensjonalnego ćwierćintelektualisty, innych - sadzenie drzewek. O ile od tych drugich będziesz trzymać się na długość kija na tyle długiego, by nie zasłaniać im stokrotek, to wszystko w porządku :)

ocenił(a) film na 6
schschfikation

Dobre. Trafne spostrzerzenie ;)

ocenił(a) film na 3
feuerbach

świetna analiza

ocenił(a) film na 10
feuerbach


@feuerbach to trzebabylo zostac przy Terminatorze po co sie bierzesz za filmy ktorych nie rozumiesz. i nie kazdy kto lubi pogrzeby to emo szczegolnie w latach 70 kiedy ten termin w ogole nie istnial ahaha, no ale coz czego ja wymagam, przeciez by to wiedziec trzeba miec w glowie cos wiecej niz uksztaltowana od telewizyjnej lobotomii papke.

ocenił(a) film na 8
feuerbach

Wydaje mi się, że argumenty, które przytacza autor, świadczą przeciwko wysnutym przez niego wnioskom, bo co my tutaj mamy? Mamy starszą Panią z traumatyczną przeszłością, mimo której, a może nawet dzięki której docenia życie i widzi jego sens, a z drugiej strony Harolda, młodego, zdrowego, żyjącego w dostatku młodzieńca, który wbrew temu wszystkiemu, tego sensu nie widzi, kontestuje rzeczywistość. Nawiązując do tego, że pisałeś, że aż prosi się o konfrontację - może o to chodziło? Przecież dostajemy tę konfrontację, która być może miała być lekcją, nie tylko dla Harolda, ale również dla widza.

Z tym, że dla mnie nie jest to takie zero-jedynkowe jak "ona ma powód do depresji, ale nie ma depresji, on nie ma powodu, ale ma depresję, hehe, więc ona nauczy go jak żyć". Zacznijmy od tego, że teatrzyki Harolda nie były próbami samobójczymi, a próbami zwrócenia na siebie uwagi matki. Zauważ jej skupienie na sobie i, przedmiotowe wręcz, traktowanie Harolda, trochę jakby słodziaczka zwierzaczka. Moment kiedy matka wypełnia kwestionariusz randkowy zadając pytania i sama na nie odpowiadając. Kobieta zupełnie nie przyjmuje do wiadomości istnienia Harolda jako niezależnego, samodzielnego od niej człowieka z własnymi emocjami i przemyśleniami. Traktuje go jak swoje przedłużenie albo - kij wie - jakąś pacynkę. Pierwsza "śmierć" Harolda była przypadkowa, mowa o sytuacji w laboratorium. Kiedy matka usłyszała o śmierci syna, UWAGA, przejęła się! Harold poczuł się zauważony przez matkę - stąd jego późniejsze udawane śmierci, niestety nieprzynoszące już pożądanego rezultatu. Harold chciał po prostu znowu poczuć się zauważony. On nie "rezygnuje ze standardowego samobójstwa" - on nigdy nie miał zamiaru się zabić. Odjaniepawlał tylko taki swój mały performance.

Piszesz, że chłopak przypomina Ci emo. Po pierwsze wydaje mi się, że podczas kiedy depresja zbiera obfite żniwo, nie wypada odbierać ludziom prawa do cierpienia, bo kim jesteśmy żeby oceniać czyjeś wewnętrzne motywy? Po drugie czy Harold na siłę wymyśla sobie problemy? Czy samotność, bycie właściwie ignorowanym przez najważniejszą osobę w swoim życiu i brak jakiegoś połączenia, więzi z drugim człowiekiem nie jest wystarczającym powodem do smutku? Harold jest inteligentnym, kreatywnym, zabawnym nawet, chłopcem, ma trudności z nawiązywaniem kontaktu z ludźmi, ale nie wydaje mi się żeby obnosił się ze swoimi problemami. Czy to przygody i miłość pomogły Haroldowi? Czy to, że Maude go zauważyła? Patrzyła i WIDZIAŁA takim jakim jest, a nie jakim go sobie wyobraża. A'propos Maude możliwe, że trochę się zgodzę, że wydaje się pretensjonalna i infantylna. Zastanawiam się tylko czy nie jest to spowodowane tym, że Maude też nie jest wcale szczęśliwa. No bo w sumie po co by się zabijała? Może też odwala trochę taki życiowy performance? Może przesłanie jest takie żeby się starać nawet jak życie próbuje Cię zagazować? No nic, nie wiem. Mi się film baudzo podobał w każdym razie. Polecam, warto znać, nawet jeśli ma nie podejść. Pozdro ;*

feuerbach

strzelaj dalej panie feuerbach może kiedyś uda si się coś upolować

feuerbach

Doskonałe podsumowanie. :)

Pobierz aplikację Filmwebu!

Odkryj świat filmu w zasięgu Twojej ręki! Oglądaj, oceniaj i dziel się swoimi ulubionymi produkcjami z przyjaciółmi.
phones