widzailem za to godzine dzieci (czy tez niewiniatka) z 61 roku, rowniez w rezyserii wylera i jesli mialbym porownywac oba filmy - to ten z 1936 roku jest gorszy.
z uwagi na kodeks obyczajowy hellman zmienila punkt ciezkosci scenariusza z plotki o zwiazku dwoch nauczycielek na sama plotke, bez akcentowania jakiego rodzaju ta plotka jest. sama hellman zreszta zadowolona byla z wprowadzonych zmian. ja tak srednio. poniewaz powod zamieszania (pomowieniem jest tu sekretne zauroczenie jednej z nauczycielek narzeczonym drugiej) wydaje sie banalny, a juz na pewno nie na tyle silny by usuwac dzieci ze szkoly, budzic ogolnospoleczny niesmak a potem wytaczac proces. film rowniez ma zupelnie inne zakonczenie od tego z godziny dzieci - i tez zakonczenie to jest gorsze. rezyseria wylera czyni ten film dobrym, zreszta aktorsko tez nie jest zly. malo w kinie jest przekonujacych rol dzieciecych, natomiast tutaj bonita granville to prawdziwe odkrycie i jedna z najlepszych dzieciecych filmowych kreacji. fantastycznie gra tu mloda rozpieszczona dziewczyne, ktora powoduje cale zamieszanie. ale tez jej filmowa kolezanka marcia mae jones jest na serio niezla. miriam hopkins w odroznieniu od rzeczywistosci - gra dosc sympatyczna postac (w zyciu prywatnym byla ponoc straszna jedza), joel mcrea tez jest dobry, marle oberon w granicach swojego drewnianego rzemiosla robi co moze i nawet sie jej udaje.
mozna zobaczyc.