Naprawdę piękny film (i wizualnie, i treściowo) - o szacunku dla świata i drugiego człowieka, trochę o marzeniach i samotności, trochę o tym, że z każdą istotą wiąże się jakaś historia, którą warto odkryć. Wszystko tu płynie powoli jak płatki wiśni i jest gęste jak fasola, którą gotują bohaterowie, ale jest też naprawdę smakowicie podane. W erze cienkich filmów i programów o gotowaniu - prawdziwa wisienka na torcie.
I nie oglądać na biełsacie. Ruscy lektorzy zmasakrowali film tak, że nawet nie wiem skąd ta tytułowa fasola i kwiaty wiśni. Oryginalny tytuł to przecież "An".
Film bardzo dobry, a biełsatowscy lektorzy świetnie sobie radzą. Nie wiem, czy Filmweb to odpowiednie miejsce do komentowania białoruskojęzycznego dubbingu :) Ale skoro już wywołujesz ten temat do tablicy, to skomentuję twoją wypowiedź: zupełnie się z tobą nie zgadzam.
Lubię filmy z Biełsatu, a lektorzy to ich wielki atut. Obejrzałam kilkadziesiąt naprawdę świetnych filmów właśnie w biełsatowskiej wersji, większość "niszowych", nie tak popularnych jak hollywoodzkie hiciory, ale naprawdę ciekawych i wartościowych. Lektorzy drażnili mnie może w kilu filmach. Więc nie przesadzaj z tym "masakrowaniem" :)
A tak na marginesie: to nie są "ruscy" (rosyjscy), tylko białoruscy lektorzy.
Piękna, kameralna, szczera opowieść. Nie mogę się zgodzić tylko z jednym, z pokorą. Brak mi buntu, brak krzyku, że się nie zgadzam na odizolowanie mnie od świata, od macierzyństwa, od życia. Brak głośnego Nie.
Myślę, że to nie kwestia indywidualnego usposobienia bohaterki, to kwestia kulturowa narodu; siła tradycji, historii, uzasadnianych honorem zasad społecznych.
Nie chciałabym być na miejscu bohaterki. Ale zazdrościłam jej pogody ducha. Gdyby mogła mi przekazać jak zachwycać się kwiatami, uśmiechem obdarowanych wypiekami dzieci... :)
Tak pięknie napisana zachęta do obejrzenia, że bez wahania podpisuję się pod Twoimi słowami. Też zachęcam do uważnego, nie w biegu i przypadkiem, oglądania. Ten film ma w sobie wiele ciepła i piękna.
ps: ja dodatkowo po tym filmie poszukałam przepisu na doriyaki, zupełnie jakbym chciała poczuć namiastkę tego filmu :)