Film jest jak trzygodzinny rodzinny spęd przy stole uginającym się od jedzenia. Kuzyn snuje spiskowe teorie związane z 9/11 wyczytane w internecie. Inny krewny się z niego nabija, ktoś tam mówi głosem mędrca, że może i ma rację, a może i nie ma, ciężko powiedzieć. Babcia sprowadza do mieszkania księdza z kropidłem i wymyśla inne dziwne obrządki, których należy przestrzegać. Kuzynka ściąga na chatę naćpaną koleżankę, która spędza resztę wieczoru na zanieczyszczaniu toalety i okolic. Później wpada wujek i robi porutę, ciocia wpada w histerię, no kocioł na całego. Nienawidzę rodzinnych spędów.
Rumuński film wymaga cierpliwości. Prawie trzy godziny spędzone głównie w ciasnym mieszkaniu, obserwując rodzinne dramaty, traumy, przekomarzanki i podśmiechujki. Przez pierwszą godzinę zastanawiałem się dokąd to zmierza, przez drugą wyklinałem w myślach – „trzygodzinny film o rodzinnym obiedzie, serio, kurna?!”, w trzeciej zacząłem się już wkręcać w historię pokręconej rodziny i czuć jak honorowy członek albo raczej bliski znajomy.
Film jednak najbardziej działa na odbiorcę po seansie. W trakcie, przynajmniej ja, byłem wielokrotnie zirytowany jego długością i brakiem konkretnej fabuły. To jednak tytuł dojrzewający w odbiorcy, podczas seansu reżyser zasiewa w nas ziarno, które zaczyna z czasem kiełkować, rozrastać się i zapuszczać korzenie. Zaczynamy doceniać jego strukturę, sposób w jaki reżyser rozstawia bohaterów w ciasnej filmowej przestrzeni i jak tor pracy kamery wyznacza punkt skupienia podczas kilku różnych wydarzeń odbywających się symultanicznie na ciasnej przestrzeni. O tym filmie się myśli, filmowa rodzina, początkowo nam obca, zaczyna być bliska i zaczynamy rozumieć, dlaczego to było do cholery tak długie. Budowanie więzi wymaga czasu i poświęcenia.
http://kinofilizm.blogspot.co.uk
Więcej recenzji i innych wrażeń z tegorocznego Cannes:
https://facebook.com/Kinofilia-548513951865584/
Sorry, w festiwalowym pędzie zapomniałem odpisać. No generalnie to musisz reprezentować jakieś większe medium z przyzwoitą liczbą unikalnych użytkowników miesięcznie, napisać do ekipy z Cannes i przedstawić im jakiś dowód, że gdzieś publikujesz.
Aha. Ja jestem jeszcze przed studiami i publikuje tylko niewielkie wpisy do gazety lokalnej. Relacjonuje rożne festiwale. Ale na Cannes to może by pewnie za mało.
Nie wiem. Ciężko powiedzieć, ile byś nie publikował to i tak najważniejsze dla nich jest to, kogo będziesz tam reprezentować.
A, o to sie rozchodzi, rozumiem ;) No to dzięki za pomoc. Życzę udanego festiwalu i jak pooglądam film (bo przypuszczam ze na nowych horyzontach będzie,) to porozmawiamy :)
Tytuł nie ma znaczenia. Teoretycznie. Tak jak teoretycznie nie ma go "Ferdydurke" Gombrowicza.
Ale jakieś hipotezy pewnie i tak można sobie stworzyć (wbrew intencjom reżysera): brzmi to z amerykańska, a zapisane jest z 'rumuńska', a film jest (m.in.) o tym jak to w mentalności współczesnych Rumunów Zachód ściera się z komunizmem (itp.).
Film jest wybitny. Ale te najwybitniejsze filmy z Cannes zawsze dostają od Ciebie niskie oceny ("Zabójczyni" w ubiegłym roku), a badziewia (np. "Neon Demon") wysokie.
Popracuj nad gustem filmowym. :P
Film fatalny i przegadany. Można powiedziec o dupie Maryny. Kto w obecnych czasach kręci 3 godzinne filmy i jeszcze z napisami. Nawet najlepsi kręcą filmy max 2 godziny. Pierwszy raz jak chodzę od wielu lat na filmy "ambitne" po festiwalach, tak tu po 100 minutach ludzie zaczęli wychodzić z kina. Wyszła spokojnie 1/4 sali. Jeszcze nigdy nie widziałem, żeby tyle ludzi wyszło z jednego filmu. Słyszałem tylko na korytarzu "Co za okropny film" i się zgadzam w 100%. Jeśli ktoś lubi tortury umysłowe przeplatane rumuńskim językiem to zapraszam.
Dokładnie to samo pomyślałem. Film jest wybitny, mimo 3 godzin, wciąga i bawi prawie przez cały ten czas, podczas gdy obecne 'hity' trwają 1,5-2 h co by widz nie popuścił w kinie ze zniecierpliwienia, a nudzą po stokroć bardziej od Sieranevada. Fantastyczne jest oddanie rzeczywistego czasu scen tak jak miałoby to miejsce w realnym życiu, zamiast zbyt szybkich cięć, przeskoków, w ogóle cała płynność i spójność narracji. Ukazanie tej esencji słowiańskich międzypokoleniowych spotkań rodzinnych, rumuńskie akcenty polityczne i kulturowe, i wreszcie całkiem duża dawka świetnego humoru.
'Zirytowany długością i brakiem konkretnej fabuły.' Brakiem konkretnej fabuły, naprawdę? To pisze krytyk filmowy, śmiech na sali.
Jeśli nie podobał Ci się Neon Demon to przykro mi stwierdzić, ale twój gust jest strasznie ch*jowy :)
świetna recenzja, tez nienawidzę rodzinnych spędów.
jak się zastanawiałem, tak teraz na pewno obejrzę ten film ;)
pozdrawiam
Dla Ciebie, rozumiem, wszelkie teorie związane z 11 września, które przeczą oficjalnemu stanowisku są stekiem bzdur? Ciekaw też jestem jak reżyser przedstawia owego kuzyna sypiącego rewelacje dotyczące tamtych wydarzeń? Pewnie jako zapijaczonego przygłupa, czy się mylę? Dlaczego nie pochylisz się nad refelksją, że na tym świecie działy się i dalej będą się dziać różnego rodzaju łajdactwa odbywające się pod płaszczykiem wojny o pokój a Ci, którzy za tym stoją nigdy nie poniosą jakiejkolwiek odpowiedzialności ponieważ na ich własny użytek został utworzony termin: "spiskowa teoria", która już z założenia definiuje wszystko co się z teoriami spiskowymi wiąże jako brednie szaleńca. Naprawdę telewizyjna propaganda do tego stopnia wyprała Ci mózg, że wierzysz, że absolutnie WSZYSTKIE oficjalne wyjaśnienia dotyczące najróżniejszych wydarzeń i zjawisk są w 100% zgodne z prawdą? Wierzysz, że tak jest?
Wiele osób wystepujących w telewizji, piszących o czymś odwołuje sie do logiki, zdrowego rozsądku. Szukamy tego na co dzień. Kiedy nam tego brakuje, zwracamy na to uwagę, podobnie jak zwracamy uwagę na zbyt ciasny but. Powiedz mi teraz tzn napisz co się stało z samolotem, który spadł na pola Pensylwanii? Wytłumacz mi to. Ja nie tworzę żadnych spiskowych teorii. Pytam po prostu gdzie jest choćby cząstka wraku? Nikt o to nie pyta? To jest standardowa sytuacja, że jak wielki pasażerski samolot wali się z nieba na ziemię zostawia po sobie dół w ziemi? Czy może już samo pytanie dlaczego pozostał jedynie wielki lej jest spiskową teorią? Gdzie są części samolotu, który uderzył w pentagon. Pytanie o to też jest spiskową teorią? Zadajesz sobie te pytania? Zadaje je reżyser? Czy może nie przeszkadza Ci chodzenie w zbyt ciasnych butach?
Jakiego filmu niby? Fakt, może i do końca nie piszę na właściwy temat. Ale potrafiłbyś(potrafiłabyś) odpowiedzieć na postawione przeze mnie pytanie?
Wybitne kino. Można spokojnie podczepić te rodzinne scysje, często przechodzące w komedię , na polskie realia. Mamy to samo; tutaj tęsknota za komuną, bo dali tamto i tamto, tam zdrady o których nie wie nikt i jedcznośnie wszyscy, pozory, że o zmarłym nikt nie mówi źle i to, że wystarczy jeden kamyk nie pasujący komuś do pogladów, żeby wyeksponował jak bardzo za istotne uważa wyłącznie swoją opinię. Niby oglądamy coś, co mamy na codzień, ale właśnie - nakręcić 3 godzinny film zamknięty w mieszkaniu rodem z komuny oparty wyłącznie na dialogach i gestach (oraz genialnej operatorce) to sztuka jaką przypisuje się arcydziełom.
Brak fabuły? No jak że to; rodzina czeka na księdza, który się spoźnia, rodzinne brudy wychodzą na wierzch i wszyscy czekają kiedy w końcu będzie obiad. Cały czas coś się dzieje. Dla mnie petarda. W ostatniej scenie popłakałem się ze śmiechu.