oczy syci i cieszy mnogość estetyk - że żal mrugać i tylko się patrzy i patrzy - warstwa narracyjna schodzi na plan dalszy - i dobrze, kino jest zbyt wyrafinowaną ze sztuk aby pozostawiać ją wyłącznie miłośnikom fabuł - jednak podług tego co ja ostatnio widziałem - dwóch "podwójnych" schizofrenopodobnych filmów gregory'ego j. markopoulosa - Twice a Man i Himself as Herself na przykład - nie mogę przyjąć tego bezkrytycznie - jednak ma momenty - 1+1=1 ‐ czy aby? - tu mnie się taka inna rozkmina z archiwum kinematografii przypomina: ktokolwiek - np. magik z kalibra - koło jego oczy zawraca - stój daj spokój - albo patryk vega - gra półsłówek - sra półgłówek - tudzież inna paskuda torturowana przez dwoistość własnego jestestwa - o której chce mi się pisać tak pół na pół - puka do bram nieba. pan pyta: kto tam? magik odpowiada: to ja, mój panie! na co bóg: idź precz, nie ma tu miejsca dla dwóch. magik poszedł precz, podumał, podumał, po czym zachodzi znowu, puka. pan pyta: kto tam? magik: to ty, mój panie! w porządku - mówi bóg - wejdź i rozgość się, tylko mi nie wywietrz mieszkania..