Oszust i aspirująca ekipa filmowa wpraszają się do życia dwóch udręczonych młodych kobiet. Jednak nic nie jest takie, jakim się wydaje.
Sion Sono, japoński filmowiec i pisarz, przedstawia fabularyzowaną historię charyzmatycznego lidera, który poprowadził swoich zwolenników ścieżką makabry i deprawacji.
Najsłabszy Sono, to wszystko juz bylo, podane w jego wykonaniu lepiej, intensywniej, odwazniej, bardziej po skur...ysynsku. Po raz kolejny okazalo sie ze Sono musi miec muze by stworzyc cos wyjątkowego. A tu graly same dechy. Ogladajac ostatnio japonskie filmu odnosze wrazenie ze Japonia znalazla sie w czarnej dupie jesli chodzi o poziom , chyba juz tylko Koreeda trzyma rowny wysoki poziom.
Odgrzewany kotlet ale nie powiedziałbym, że to najsłabszy film Sono, Riaru Onigokko było zdecydowanie gorsze.
Aktorsko jest bardzo dobrze (jak zawsze u Sono), zdjęcia również bdb, ale całość jakoś nie wzbudza większych emocji.
Problem chyba leży w samej historii, która wydaje się mało wiarygodna, a do tego z czasem staje się „schematyczna”. Murata uzależnia od siebie kolejne osoby, a gdy już kogoś nie potrzebuje to się go pozbywa, i tak to się kręci przez następne 2 godziny.
Poza tym, faktycznie wszystkie motywy, które widzimy w filmie pojawiały się we wcześniejszych produkcjach Sono.
The Forest Love to trochę taki zlepek Suicide Club, Cold Fish, Zabawmy się w Piekle i Milości Obnażonej.
A co ja napisalem ,??? to samo ? czytaj ze zrozumieniem, same dechy graja, aktorsko jest h..jowo, nie ma cycow wielkich ani zmyslowosci tylko Denden dobrze zagral...kilka zabawnych scen i to wszystko w tag bylo wiecej smiechu
zresztą w przypadku tego gowna nawet nie ma sie o co klocic tak naprawde, jaka stacja taki film
Witam, obejrzałem, i potwierdzam, Sono poszedł po najmniejszej linii oporu, mieszanka tego co było, tylko że gorsza, czyżby specjalnie dedykowana dla Netflixa? Uwagę zwróciłem tylko na Sei Matobu (matka Mitsuko - Azumi?) ale to były malutkie epizody.
Jeżeli się ktoś zastanawia to nie warto...