Dla mnie Filadelfijska opowieść z magicznym klimatem lat 30., rewelacyjną grą Hepburn, która bardziej pasowała do roli Tracy, choć Grace była piekniejsza, niezastąpionymi Grantem i Stewartem jest nie do podrobienia. Wyższe sfery to przeciętny film w zadnym stopniu nie dorównujacy pierwowzorowi. warto obejrzeć dla Grace, ale nie ma co nastawiać się na wybitne kino.
Z całym uszanowaniem, bo pragnę tylko wyrazić swoją opinię, Audrey była dużo piękniejsza, a roli nie przyjęła ze względy na to, że nie chciała grać paniusi z wyższych sfer. Wystarczy tylko obejrzeć jeden film z nią i można się zakochać :D. Ahh to piękne artykułowanie i akcent! Z całym szacunkiem dla Twego zdania Doe, nie przyszłam tu się sprzeczać, bo Grace też b. podziwiam i szanuję.
AudreyLover, Doe mówi tu o Katherine Hepburn a nie o Audrey :). Na pewno nie miał zamiaru porównywać Grace z Audrey, przecież to niewykonalne.
Zimna i posągowa Grace nijak się ma do przeuroczej i ciepłej Audrey...
Nie rozumiem natomiast uwagi o "paniusi z wyższych sfer" przecież i Audrey zdarzały się takie role.
Tak, ten film jest bardzo miły. Jednak Filadelfijska Opowieść jest lepsza. Przede wszystkim jest to Musical. Crosby i Sinatra nie są tak dobrzy jak Grant i Stewart. Akurat w roli Tracy od zawsze widziałam Katharine i tak już chyba zostanie. Ale Grace równie piękna. Tak samo porównywalne są Ruth i Celeste w roli Liz. Jednak wolę starszą wersję!