Dałbym 10, ale jest kilka niedociągnięć. Po pierwsze jak zwykle u Hitchocka mamy papierowy wątek romansowy, czyli on ładny ona ładna i to musi skończyć się miłością. Tutaj jest to naprawdę słabo napisane, bo Grant nie ma praktycznie, żadnej sceny, w której mógłby okazać swoje uczucie. Główna postać kobieca też jest takim typowym Hitchockowym dodatkiem, ale tu Kelly naprawdę ratuje swoją postać fantastyczną grą aktorską. No i na koniec: Alfredzie, czemu nie dałeś Grantowi żadnej sceny z kotem?! Takiej sceny nie ma w tym filmie, a szkoda. Poza tym na koniec, aż się prosiło, aby w kadrze pojawił się kot. Mimo tych kilku ułomności jest to naprawdę świetne kino, pięknie sfotografowane krajobrazy, czarujący Grant i jeszcze bardziej czarująca Kelly i świetna scena pościgu (mimo, iż sfilmowana w starym stylu, to aż czuło się tą szybkość).