która chyba nigdy nie wyglądała tak olśniewająco, jak właśnie w "ZŁODZIEJU W HOTELU".
Samemu filmowi brakuje energii, dramaturgii, dobrej intrygi, akcji, napięcia i nawet CARY GRANT się powtarza (jakby był wyjęty z "OSŁAWIONEJ', czy "PÓŁNOC-PÓŁNOCNY ZACHÓD").
No cóż, JIMMY STEWART to to nie był.
Niemniej jednak film ratuje czar GRACE KELLY, pikantne dialogi, glamour tamtego świata, czasów. Niezwykłej urody krajobrazy,scenografie, domy, kostiumy.
Dla fanów HITCHCOCKA to mało.
Dla fanów GRACE KELLY wystarczy!
Zgadzam się z powyższą opinią. Akurat ten film jest bardziej ucztą dla oka niż dla duszy. Grace Kelly była niezwykle piękną kobietą.
Gorąco polecam dwa inne filmy Hitchcocka, gdzie zagrała główną rolę: "Okno na podwórze" i "M jak morderstwo". Moim zdaniem znacznie lepsze niż "Złodziej w hotelu", a Grace Kelly wygląda tam równie wspaniale.
Pozdrawiam miłośników starego kina.
Co do urody Grace Kelly nie mam żadnych wątpliwości- w tym filmie to po prostu cudo natury, ale chyba w każdym wyglądała równie pięknie ;-)Jednak myślę, że nie tylko uroda jest jej atutem, bo w "Złodzieju..." zagrała najlepiej z całej obsady.
Uważam, że Grace Kelly lepiej wyglądała jednak w "Oknie na podwórze", a sam film też znacznie przewyższa "Złodzieja".
niestety te braki o ktorych mowisz sprawily ze to był dosc nudny i slaby jak na tego rezysera film.