Cary Grant kazał płacić sobie za autograf. Aktor inkasował nawet po 300 tysięcy dolarów za
rolę. A mimo to od każdego kto poprosił go autograf, żądał 25 centów. Przez co Hollywood
żartowało sobie z niego. Chęć dodatkowego zarobku czy próba zniechęcenia łowców
autografów, których Grant nie lubił. Szukając powodów tego żądania, wskazywano także
pochodzenie aktora. Choć na ekranie grał arystokratów i bogatych playboyów, w
rzeczywistości pochodził z niezamożnej rodziny robotniczej. Eva Marie Saint, jego filmowa
partnerka z filmu „Północ – północny zachód” była przekonana, że Grant w ten sposób
dodawał sobie znaczenia. „Uważał, że ludzie będą go cenić, jeżeli przypnę sobie metkę z
ceną”, mówiła.

Cóż, takie są już Gwiazdy. Sami oceńcie.