Tyle osób to zabiło, że chyba każdy z miasteczka. Postrzelony,potrącony przez samochód, soboty łopatą A na koniec kochanka. Do tego tama, łapówki, morderstwo, seksualne ekscesy, kochanką jedna i druga ..martwe krowy, Chińczycy haha i ten marokanin, pedały, prześladowania... zdrady... oblakanie, hitlerowcy , martwe króliki z rozerwanymi brzuchami, narkotyki, święta Madonna... I można by tak jeszcze dlugo wymieniać. Tylko jak to się zmieściło w 10 odcinkach
No ale "każdy go lubił". W sumie podziwiam autorów za zmieszczenie tego wszystkiego w 10 w miarę logiczne spójnych, klimatycznych odcinkach.
O to ogólnie chodzi w dobrych kryminałach, żeby popodrzucać sensownie fałszywe tropy, a przy okazji przedstawiono tę wieś, w której toczy się akcja. Od dawna nie było zabójstwa, ale jak się okazuje, każdy realizuje szemrane interesy. I też nawet fajne to jest, że nawet jak ktoś ma szemrane interesy, to nie oznacza to, że krzywdzi od razu cały świat. Tak jak ten Drummer - niby obsesję miał, źle robił oczywiście, ale też nie znaczy to, że był psychopatą i nikogo tak naprawdę nie krzywdził.
Ogólnie o to mi chodzi, że bardzo fajnie te wszystkie wątki połączono. Jak na mój gust wypadło to sensownie i dlatego ocena pozytywna dla serialu.